31 lipca 2018

Tu rodzą się auta Hitlera.


Zupełnie niedawno byłem w Wolfsburgu - mieście, w którym znajdują się zakłady produkcyjne Volkswagena. Wielkie centrum tego niemieckiego koncernu nie pozwala o sobie zapomnieć dosłownie na każdym kroku.
VW to bezapelacyjnie numer jeden pośród marek motoryzacyjnych w Niemczech. Auta te bardzo często spotyka się na tamtejszych autostradach, a niezliczona ich ilość znajduje się... w Wolfsburgu właśnie.
Geneza "samochodu dla ludu" sięga lat 30. Wtedy sam Adolf Hitler zlecił skonstruowanie takiego pojazdu. KDF-wagen, bo tak się wtedy nazywał, był protoplastą późniejszego Volkswagena "Garbusa". Przedwojenny obiecany pojazd był prototypem i nigdy nie znalazł się w seryjnej produkcji (pomimo przyjęcia nań zamówień). Do projektu powrócono po wojnie i tak narodził się najpopularniejszy samochód w Niemczech - Volkswagen.
Wolfsburg na każdym kroku wypełniony jest przez "wagi". Zdaje się być tam tyle samochodów marki Volkswagen, co włosów na głowie Johna Lennona, a może nawet Limahla. Trudno się temu faktowi dziwić, skoro "VW-eki" powstają właśnie w tym mieście i są na wskroś niemieckie (a Niemcy uwielbiają swoje samochody). Volkswagen otrzymał tam nawet swój pomnik, o wielkim muzeum nie wspominając.
Na przydomowych parkingach zdarzają się być zaparkowane w szeregu same tylko Volkswageny, a nawet jeśli któreś z aut nim nie jest, to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że sygnuje je inna marka koncernu (np. Skoda, bądź Audi). "Wagiem" jeździ prawie każdy, a samochód tej marki, szczególnie w połączeniu z numerami rejestracyjnymi z Wolfsburga sam w sobie jest reklamą. Zresztą te auta nie potrzebują reklamy. Każdy o nich wie i jeśli ma chęć, to któryś z nich kupi.
Wszystko super, ale trapi mnie jedna sprawa. Dlaczego prawie wszyscy jeżdżą autem Hitlera? Nie chcę, a by zrozumiano mnie źle. Nie mam nic przeciwko Volkswagenom. To porządne, trwałe, wszechstronne samochody o legendarnej niezawodności. Niestety nie zmienia to faktu, że dzisiejsze "VW-eki" to spadkobiercy auta powołanego do życia przez największego zbrodniarza wojennego w dziejach. To nie wina samochodu, ale okoliczności, w jakich powstał. Czasy pana Adolfa kojarzą się bez wyjątku pejoratywnie. Według mnie w latach 40. należało porzucić przedwojenny projekt i skonstruować od początku do końca nowe auto. Zadanie niełatwe, jak na ówczesne czasy, acz możliwe do zrealizowania. Wszystko po to, aby pojazd nie miał nic wspólnego z nazistowskimi Niemcami.
Na szczęście producenta Volkswagen odniósł olbrzymi sukces w powojennej Europie i zapoczątkowaną wtedy tradycję kontynuuje po dzisiejsze czasy. Ikona marki, model Golf, jest w czołówce sprzedaży nowych aut (nie tylko) w Niemczech. Modele używane praktycznie każdego rodzaju w ogromnej ilości od dekad są chętnie importowane do Polski, a i nowe egzemplarze mają się na rynku nieźle.
Jaka jest tajemnica sukcesu Volkswagena? jego pojazdy są proste, trwałe, wytrzymałe, o uniwersalnej stylistyce (jak dla mnie zbyt zachowawczej) i przez wiele lat wypracowały sobie status aut popularnych, które mają być dostępne dla wszystkich. Zasada jest mniej więcej taka: słyszysz "samochód", myślisz "Volkswagen". Na szczęście istnieją liczne odstępstwa. Dzięki temu mamy tak dużą różnorodność marek w motoryzacyjnym świecie.
Gdybym miał zastanawiać się nad zmianą samochodu, wziąłbym pod uwagę Volkswagena, ale z pewnością nie byłby on w czołówce mojej listy potencjalnych kandydatów. Nie pociąga mnie, a do tego jest na swój sposób owiany niechlubną historią. W pomyślunku na ten temat czuję się osamotniony, gdy otacza mnie pewna ilość zaciekłych "wagowiczów".


Modest


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Super blog, jest co czytać, odezwij się do osoby, z którą spotkałeś się niedawno, czeka na wiadomość od ciebie ;)